środa, 25 sierpnia 2010

Lębork - Gdynia (szlakiem niebieskim)

Odległość: 85km
Pierwszy sklep po: 40km(!)
Koszt biletu SKM: 9zł + 1zł rower
Trasa: Lębork - Barłomino - Milwino - Dąbrówka - Przetoczyno - Sopieszyno - Nowy Dwór Wejherowski - Bieszkowice - Koleczkowo - Chwarzno - Witomino.

Trasy nie udało się nam zakończyć zgodnie z planem. Ze względu na spore opady deszczu zdecydowaliśmy się pokonać ostatnie kilometry drogami asfaltowymi.

Zacznijmy jednak od początku.
Ndz. g.9:59, SKMką ruszamy z Gdyni Redłowo. Na jednym z kolejnych przystanków dołącza reszta grupy.. W Lęborku jesteśmy o godz. 11.20. Peron opuszczamy w jedynym możliwym kierunku.. okazuje się jednak, że jesteśmy po złej stronie torów.. W pierwszym lepszym miejscu przeprawiamy się na właściwą stronę i trochę po omacku ruszamy w kierunku gdzie GPS wskazuje początek ścieżki rowerowej Lębork. Początek jest łatwy. Nawierzchnię stanowią ułożone w lesie betonowe płyty. Pogoda jest piękna, bardzo słonecznie i ciepło. Deszczowe prognozy na popołudnie wydają się być niewiarygodne. Ścieżka rowerowa szybko się kończy, po zmianie nawierzchni z ubitej na typowo leśną wnioskujemy, że wjechaliśmy właśnie na szlak rowerowy niebieski, zaraz też pojawiają się oznaczenia z rowerem w tym właśnie kolorze. W krótkim czasie pojawiają się pierwsze trudności..
mocno grząski piasek na ścieżce wymusza na nas zejście z rowerów i przejście tych kilkuset metrów prowadząc nasze jednoślady. Jak się okazało, takich odcinków dalej również nie brakowało.. w sumie było ich ok 3ch-4ch. Pierwszy dłuugi podjazd sprawił nam frajdę.. w końcu można się było troszkę zmęczyć.. drugi budził już mniejszą radość, a kolejne przywodziły na myśl czarny scenariusz, jak to do domów wracamy w okolicach północy..
Podjazdów było naprawdę sporo, poza jednym wszystkie do zaliczenia, choćby na najlżejszym przełożeniu.. Trzeba od razu zaznaczyć, że trasa bogata była w tej samej proporcji w zjazdy, równie dłuuugie, na których udawało nam się rozwijać niezłe prędkości.. Upalna pogoda oraz spory wysiłek związany z pokonywanymi kolejnymi wzniesieniami spowodował, że dość szybko wysuszyliśmy swoje bidony. Wkrótce też zgłodnieliśmy. Przerwę na drugie śniadanie odwlekaliśmy jednak w nadziei, ze w krótce będziemy mijać jakiś sklep, gdzie uzupełnimy zapasy wody. W końcu nie wytrzymaliśmy i o godz. 14.30 zatrzymaliśmy się na małe 'am'. Pierwszy sklep na szlaku mijaliśmy dopiero o godz. 16.30, tj. po 40km(!) - we wsi Barłomino. Kolejny sklep  odwiedziliśmy we wsi Milwino. Od ok godz. 15.00 dochodziły nas odgłosy burzy, gdzieś w oddali. Mieliśmy cichą nadzieję, że przejdzie bokiem.
Jednak jak o 17.00 lunęło, to w kilka minut nie było na nas suchej nitki. Ponieważ las nie jest najlepszym miejscem na przeczekanie burzy, przyśpieszyliśmy nieco, żeby znaleźć lepsze miejsce na schronienie. Tempo dla odmiany nadawała Kasia, która jakiś czas temu uznała, że wycieczka jest zdecydowanie za długa i tak jak dotąd zamykała grupę kontemplując piękne okoliczności przyrody w wygodnym dla siebie tempie tak teraz nasuwały się podejrzenia, czy czasem nie ma gdzieś zamontowanego silniczka. Schronienie udało nam się znaleźć w pobliskim gospodarstwie. Wjechaliśmy bez pytania w jedyne otwarte wrota przy stodole. Jak się okazało, był to garaż, otwarty bo zaraz miał pojawić się gospodarz domu. Gospodyni jak nas zobaczyła, zaprosiła do środka, pozwoliła przeczekać deszcz w przedsionku :-). Gdy grzecznie poinformowaliśmy, że my w tym garażu możemy przeczekać, oznajmiła nam, że woli mieć nas na oku ;-). Poza tym była bardzo miła, a i gospodarz jak wrócił oferował nam transport z rowerami do samej Gdyni (odpłatnie oczywiście). Ambitnie stwierdziliśmy, że taka wersja powrotu jednak nie wchodzi w grę...
Ponieważ całkiem nie chciało przestać padać, ruszyliśmy dalej w lekkim deszczu. Wystarczył krótki odcinek w błocie i przenikającym przemoczone ciuchy chłodnym wietrze, żeby nasze myśli skierowały się w kierunku maksymalnego uproszczenia dalszego odcinka dzielącego nas od domów. Jak się okazało, niektórzy mieli to szczęście na wyciągnięcie telefonu komórkowego. We wsi Dąbrówka, część grupy z lepszym zapleczem technicznym, przesiadła się na cztero-kołowy środek transportu i wygodnie pomknęła na gorącą herbatę do domu.
Ja z Mateuszem również postanowiliśmy docisnąć nieco szybciej do Gdyni. W ramach upraszczania odpuściliśmy planowaną trasę wiodącą lasami, a dokładnie dalszy kawałek szlakiem czerwonym, i krótki odcinek czarnym - zamiast tego zdecydowaliśmy się nadłożyć trochę km ale w szybszym tempie poruszać się drogami asfaltowymi.

Dalej właściwie nie ma co opisywać, bo poza mokrymi gaciami (jazda bez błotnika) i wszechobecnym błotem na rowerach i na nas, nic się nie działo. Na Witominie byliśmy o godz. 21.05 :-)

Trasa na pewno ciekawa, warto jednak wyruszyć o wcześniejszej porze, zabrać duuużo napojów, no i zamówić słoneczną pogodę na cały dzień.

Zauważyliśmy również, że szlak którym się poruszaliśmy (niebieski) dostępny na stronie leśnictwa, przedwcześnie sugeruje jazdę na południe (ok 2km za wsią Milwino) - nie ma tam przejazdu. Z lektury map GoogleEarth, można przypuszczać, że nieco dalej jest ścieżka, która pozwoli wrócić na ślad udostępniony przez leśnictwo. My poruszając się dalej za Dąbrówką wróciliśmy na szlak oznaczony niebieskim rowerem. Możliwe, że szlak ten kiedyś przebiegał właśnie tamtędy, bo kompletnie nie pokrywał się ze śladem na GPSie wg którego mieliśmy pierwotnie się poruszać.

Linki: - mapa - galeria - opis szlaku na stronie Nadleśnictwa Lębork -

Lębork - Gdynia (szlakiem niebieskim) at EveryTrail


Plan your trips with EveryTrail Mobile Travel Guides

11 komentarzy:

  1. brzydko napisałeś Dariuszu, bardzo brzydko, wręcz paskudnie i niesmacznie =P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wasssssup Kasia.. !
    Brzydka to była pogoda pod koniec wycieczki.. dziś piątek, więc niesmak może pozostał po kanapce z serem? hehe.. przecież nie po relacji! :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia a ten fragment z silniczkiem, pisany był z wyrazami uznania.. hehe naprawdę ciężko Cię było dogonić.. :-)=
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ja bardzo lubię ser ;] i nie miałam wcale na myśli silniczka.. bo ten fragment akurat baaardzo mi się spodobał. [=

    OdpowiedzUsuń
  5. Te 40km to chyba przesadziliście:) Jeździlem po tym szlaku latem i zimą...i nie ma tam problemu z zaopatrzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  6. dokładnie 39,6km.. odmierzone wg śladu.. przed Barłominem nie mijaliśmy żadnych sklepów.. Ale chętnie skorzystamy ze wskazówek, gdzie można się zaopatrzyć nie zbaczając znacząco ze szlaku.. :-) Trasę pewnie jeszcze kiedyś powtórzymy..

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Kasia.. wybacz niefortunne sformułowanie.. już po korekcie.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. a co do tego sklepu.. to Darek ma rację, niestety sklepu żadnego w lesie nie było przez 40km, z napełnionymi bidonami też nikt nie stał - toż to skandal!

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę że wymiana komentarzy prawie jak na czacie. Gratuluję wycieczki i dystansu.

    OdpowiedzUsuń
  10. eee..nuda, cały czas jeden fyrtel. Możebyście tak pojechali gdzieś dalej i wtedy napisali coś ciekawego..

    OdpowiedzUsuń