niedziela, 23 października 2011

Harpagan - Ekstremalny Rajd na Orientację.

Rejon: Wysoczyzna Elbląska. Z jednej strony zachwycić może pięknymi krajobrazami a z drogiej utrudnić do bólu życie swoją urozmaiconą rzeźbą terenu.
Dystans do przejścia: 100 km pieszo w niecałe 24H.


Decyzja o tym że wystartujemy w Harpaganie zapadła mniej więcej na 2 miesiące przed samym rajdem. Zaczęliśmy więc trenować na krótkich 30 km dystansach plażą pomiędzy Gdynią a Gdańskiem. Niestety czasu nie było zbyt dużo, więc skończyło się tylko na kilku takich marszach. Dało nam to jednak pojęcie o tym, jakie tempo musimy utrzymywać aby przejść całość w wyznaczonym czasie.
Na miejsce zbiórki postanowiliśmy jechać samochodem. Pozwoliło nam to na spakowanie większej ilości rzeczy( w tym dwóch par butów i dwóch zestawów odzieży). Mogliśmy też pozostawić w bagażniku co bardziej wartościowsze rzeczy.
Bazą rajdu była Szkoła Podstawowa Nr 12 w Elblągu a miejscem noclegowym dla ok. 600 osób sala gimnastyczna i jej okolice(czyli każdy kawałek podłogi na którym można było się rozłożyć). Po rozłożeniu się w sali gimnastycznej, odebraliśmy nasze karty SI, numery startowe i zaczęliśmy się przygotowywać. Prognoza pogody przed wyjazdem mówiła o niewielkich opadach deszczu, które miały się utrzymać przez max 2 godz. i najniższej temp odczuwalnej w okolicach 4 °C.
Wiadome było więc że trzeba wziąć ciepłe ciuchy i coś na deszcz. W moim przypadku świetne sprawdziły się spodnie Hi Mountain Hydro10k, ponieważ były lekkie, oddychające a jednocześnie nie przemakały. Do tego każdy z nas oprócz lampek czołowych zabrał: mniej więcej po 2l wody/płynu energetycznego, 2-3 kanapki, baton i kilka par skarpet( planowaliśmy zmieniać je na co drugim PK kontrolnym).
Start trasy pieszej(naszej) i mieszanej miał miejsce o 21.00. Trasa została podzielona na dwie pętle. Na 5 min przed startem zaczęto wydawać mapy z zaznaczonymi PK pętli pierwszej. Po małym zamieszaniu (mapy były przypisane do Nr startowego każdego zawodnika) w końcu ruszyliśmy.
Marsz do PK 1 robił niesamowite wrażenie. Ok. 370 zawodników z zapalonymi czołówkami po ciemku ruszyła w wielkim sznurze przez las. Szliśmy tak dobrą 1h po mocno zabłoconej ścieżce w strugach deszczu. Mniej więcej po przejściu 5-6 km, zaczęły tworzyć się grupki uczestników wspólnie szukających zaznaczonego na mapie PK i mówiąc krótko, całe towarzystwo się rozeszło. My postanowiliśmy dołączyć do 10 osobowej grupy uczestników którzy byli dość pewni siebie i mieli zbliżone tempo do naszego. Niestety po jakimś czasie okazało się że panowie nie wiedzą zbytnio gdzie jesteśmy i jak dojść do PK. Trak więc krążyliśmy przez kolejne 1,5h po lasach co jakiś czas spotykając podobne do nas zbłąkane osoby. Najlepsze jednak zaczęło się ok. 22.30 kiedy okazało się że PK 1 jest zamykany o 23.00 i przyjście na niego po tym czasie grozi dysklasyfikacją. Zaczęła się wtedy walka z czasem i bieganie po górkach na wariata. Można było też zobaczyć niezła kreatywności w grupie do której dołączyliśmy, np. szliśmy przez chwile ławą rozstawieni co 20 metrów ale i to nie pomogło. W końcu o 22.55 spotkaliśmy kilka osób które właśnie wracały z PK 1 i okazało się że jesteśmy tuż przy nim(a dokładnie pod nim). Szybki bieg na szczyt górki(130 n.p.m) i dosłownie w ostatniej chwili zdołaliśmy go zaliczyć.
Droga do PK 2 nie obfitowała w większe niespodzianki. Jedynie cały czas padało. Większą cześć udało nam się pokonać ubitymi lub asfaltowymi drogami. Szliśmy w niezmienionym 12 osobowym składzie.
Najlepsze jednak było przed nami. A dokładnie odcinek do PK 3. Ciągły deszcz zamienił drogi w lesie nie do poznania. Szliśmy przez wiele kilometrów po kostki(lub kolana) w błocie. Kilka razy zgubiłem tez buty, wiec musiałem po nie wracać w samych skarpetkach. Nie obeszło się też bez kilku skrótów, gdzie przedzieraliśmy się przez zieloną ścianę złożoną np.z jeżyn, lub trzeba było skakać przez małe rzeczki. Na tym etapie niektórym uczestnikom zaczął dopisywał nawet humor i żartobliwie pytali się czy ktoś ma jeszcze suche buty. Ostatnie 4 kilometry pokonaliśmy biegiem, ale nie pomogło nam to wygrać z czasem. Do PK 3 spóźniliśmy się 4 min i tym samym zakończyliśmy Harpagan.
Powrót był już formalnością. Co ciekawe zestaw który miałem na sobie naprawdę się sprawdził. Dopiero jak usiadłem poczułem niesamowity chłód wynikający z całkowitego przemoczenia ubrań. Jak byłem w ruchu nie zdawałem sobie z tego sprawy.
Na miejscu czekał nas niesamowity widok. Cały śmietnik przy sali gimnastycznej wypełniony był po brzegi obłoconymi i zniszczonymi butami.
Łącznie pokonaliśmy ok. 55 km.
W przyszłym roku planujemy też wystartować, ale już z większym doświadczeniem.

środa, 5 października 2011

42 HARPAGAN tuż, tuż...

Zapraszamy Was do udziału w Ekstremalnym Rajdzie na Orientację HARPAGAN, którego 42 edycja odbędzie się w dniach 14-16 października w Elblągu. Na trening pozostało więc mało czasu ;).
Impreza jest już marką samą w sobie i wyzwaniem dla tych, którzy lubią sprawdzać swoje możliwości psychofizyczne w tzw. trudnych warunkach.
My wybraliśmy dla odmiany wędrówkę pieszą i łatwo się nie poddamy!
Do zobaczenia na trasie !