niedziela, 24 kwietnia 2011

Cmentarze drzew na Szlaku Źródła Marii

Niektórym z Was tytuł tego posta może wydać się nieco wydumany i (pseudo)poetycki, ale wyprawa Szlakiem Źródła Marii w jego leśnej części przypominała podążanie za tornadem rodem z Karoliny Północnej. Szlak o długości 10,5 km, bierze swój początek w Osowej i biegnie do Wielkiego Kacka, ja zaś, ze względu na bardzo ograniczoną ilość wolnego czasu i późną porę wyprawy, zaatakowałem go właśnie od końca, tj. od ul. Chwaszczyńskiej w Gdyni. Moim celem było Jezioro Wysockie, ot taki rekonesans przed sezonem pod kątem ewentualnych letnich kąpieli. Czarny szlak Źródła Marii nazwałbym raczej nizinnym i urozmaiconym: trochę błądzenia w dzielnicach willowych, przejazd nad obwodnicą, bardzo przyjemny dla oka odcinek leśny (Końskie Łąki), stary wiadukt i pozostałości dawnej linii kolejowej, no i jeziora. W lesie bałagan jakiego moje oczy chyba jeszcze nie widziały i częste przeskakiwanie z rowerem pod pachą przez leżące pieńki, ponadto stosy liści i gałęzi pałających do moich szprych jakimś niewyobrażalnie wściekłym, ale nieodwzajemnionym uczuciem. Samo Jezioro Wysockie okazało się małym rozczarowaniem, choć może wynikało to z ograniczeń czasowych jakie miałem i braku możliwości objechania całego akwenu dookoła. Otóż zachodni brzeg jeziora usiany jest domkami letniskowym i trudno się przebić nad wodę, a gdy się to już uda, uważaj drogi turysto-rowerzysto na tony śmieci walające się pod twoimi butami !
Mnie ukazał się ten przykry widok, choć udało mi się znaleźć niewielki zielony kwadrat na strzelenie pamiątkowej foty ("życzliwy" napisałby w komentarzu: "lanserskiej, bo bez kasku").
Pozostaje nadzieja, że druga strona jeziora zapowiada się ciekawiej. Być może będzie okazja, żeby się o tym przekonać latem i, daj Boże, zażyć wtedy orzeźwiającej kąpieli.

Galeria

niedziela, 17 kwietnia 2011

MTB Bike Tour Gdańsk 2011


  

W sobotę 16 kwietnia 2011r odbył się MTB Bike Tour Gdańsk. Była to już kolejna edycja tego coraz bardziej cieszącego się renomą wyścigu. Trasa wyścigu zlokalizowana została na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego przy ul.Abrahama. Wśród znanych regionalnych klubów nie mogło zabraknąć zawodników, którzy, na co dzień jeżdżą bardziej turystycznie( czyli nas).

Decyzja podjęta została na dzień przed zawodami. Z początku sezonu zamierzaliśmy(tak jak i w ubiegłym roku) wystąpić w VIII Leśnym Marotanie Rowerowym w Wejherowie, który ma miejsce w połowie maja, ale postanowiliśmy się też sprawdzić tutaj. Zebrały się nas więc trzy osoby i ruszyliśmy do Gdańska.

Wyścigi zostały podzielone na kilka kategorii. My wybraliśmy najcięższą, czyli Elite (open). W sumie do przejechania było 7 okrążeń na łącznym dystansie 24500m. Pobraliśmy więc chipy oraz numery startowe i czekaliśmy na start naszej kategorii.  

Na godzinę przed startem organizator poinformował nas o skróceniu trasy do 5 okrążeń. Przyjęliśmy to z uśmiechem na twarzy, bo dystans stał się śmiesznie krótki. Uznaliśmy, więc, że przejechanie trasy będzie dziecinnie proste. I tu się pomyliliśmy.

Już pierwszy odcinek trasy miał charakter naprawdę górski, a dalej nie było wcale lepiej. Trasa dała zawodnikom naprawdę w kość. Był to dobry sprawdzian dla kondycji startujących jak też dla ich sprzętu. Nawet ci bardziej doświadczeni niejednokrotnie zsiadali z rowerów, aby je prowadzić pod górkę. Nie obeszło się też bez niebezpiecznych wypadków.

Kolega Miłosz walczył do końca i całkiem nieźle mu szło. Ja w połowie wyścigu zrozumiałem, że z formą u mnie słabo i dużym osiągnięciem będzie jak dojadę do mety w sensownym czasie(i na tym się skupiłem). Krzysiek(mój imiennik) za to odpadł na pierwszym kółku podczas wypadku jednego z zawodników jadących przed nim. Został aby mu pomóc.

Dekoracja zwycięzców oraz losowanie nagród odbyło się na Międzynarodowych Targach w Gdańsku o godz. 16.00.  Tak więc prosto z wyścigu trzeba było pędzić na Targi. Po całej ceremonii idąc dalej za ciosem ruszyliśmy rowerami z powrotem do Gdyni. Tak wiec tendencja wzdłużania wypraw ciągle się utrzymuje.

piątek, 15 kwietnia 2011

MTB Bike Tour Gdańsk 2011

Chcemy polecić Wam jutrzejszą I edycję  MTB Bike Tour w Gdańsku. Oprócz zdrowej, sportowej rywalizacji na uczestników czekają cenne nagrody. Więcej na stronie gdańskiego MOSIRu. Nas tam na pewno nie zabraknie. Do zobaczenia na trasie !

sobota, 9 kwietnia 2011

Z wiatrem nad Jezioro Zawiad

To miała być mała rundka po lesie między Pustkami a Rumią a wyszło jak... niezwykle.  Bo zazwyczaj zdarzało nam się skracać zaplanowane wcześniej trasy a tu, spontanicznie, dołożyliśmy od siebie dodatkowe 20 kilosów i wylądowaliśmy w Bieszkowicach. Oby ta tendencja wydłużania wypraw utrzymała się w nadchodzącym sezonie. 
Zaczęliśmy w Orłowie, potem Witomino, lasem do Demptowa i na Pustki. Stamtąd wbiliśmy się w knieje i częściej w górę niż w dół, czerwonym Szlakiem Wejherowskim przez Piekiełko dobiliśmy do brzegu Jeziora Zawiad (nie ominęła nas też wizyta w kultowym bieszkowickim sklepie). Miło było ujrzeć jezioro jeszcze wolne od tłumów i oddychać wiatrem a nie węglem drzewnym. No a było tej soboty co powdychać - wiatr dął jak dziki Rex i dwa, trzy razy myślałem, że pofrunę z rowerem do Afryki (zapewne rozpaczliwie pedałując w powietrzu).  
Na szczęście dotarliśmy bezpiecznie do celu a wicher zamiast nas, rozgonił stratusy i wyszło słońce. W lesie było dosyć piaszczysto, zaś Krzysiek mógł poczuć się jak niegdyś mamut w pułapce, wpadając w głęboką koleinę przykrytą sporą warstwą liści. Powrót zrobiliśmy sobie nieco szybszy niż dojazd (ta tendencja też jest godna uwagi), także z myślą o zbliżającym się leśnym maratonie wejherowskim i przygotowywaniu się doń.
Mój rower, zbudzony z zimowego snu przeżył szok i nie miał łatwo: łańcuch przyjemnie dla ucha trzeszczał na wzniesieniach, rama przyjmowała na klatę co większe odłamki żwiru przy szybkich zjazdach a szprychy dzielnie mieliły badyle.
Choć trasa była nam znana sprzed 2 lat, miło było ponownie przetrzeć zakurzone ślady kół na szlaku. Szkoda tylko, że na kąpiele jeszcze za wcześnie...