środa, 1 września 2010

Skocznia narciarska, której już nie ma, czyli liczenie szprych na Szlaku Wzgórz Szymbarskich

Dolina Radości jest jednym z najbardziej urokliwych miejsc Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. To właśnie tutaj w 1932 roku wybudowano największą na Pomorzu skocznię narciarską, z rozbiegiem o długości 10 metrów. Jeszcze w latach 50-tych odbywały się na niej zawody sportowe, lecz dzisiaj po drewnianej konstrukcji pozostały jedynie  wspomnienia i stare fotografie.
Gdy po raz pierwszy przeczytałem o starej skoczni oliwskiej sądziłem, iż na dalekiej północy jednak można się poczuć jak na dalekim południu. Gdańsk to wprawdzie nie Zakopane, a i Małysza fruwającego po trójmiejskim niebie daremnie wypatrywać, ale, pomyślałem z dumą, Wybrzeże to morza szum, ptaków śpiew i… na nartach latają. Słowem, cała Polska w jednym miejscu. Rozczarowanie przyszło jednak szybko - skocznia, owszem była, ale dawno temu...
Do Doliny Radości dostać się można m. in. czarnym Szlakiem Wzgórz Szymbarskich. Rozpoczynamy więc z kolegą Szuszonem naszą wyprawę w Sopocie, w niedzielne popołudnie, po niedzielnym obiedzie i weekendowym lenistwie, bez kasków, bez błotników, zadowoleni z siebie, a jakże...
Podjazd na Łysą Górę to tylko rozgrzewka przed tym co nastąpić musi. W lesie czekają na nas bowiem strome serpentyny i niebezpieczne dla szprych i przerzutkowych wózków zjazdy. W pewnych miejscach widać, jakie spustoszenie czyni silny wiatr - zawalone drzewami drogi, wszechobecne gałęzie owijające się wokół kół i wypełnione błotem koleiny po paru minutach pedałowania już nas nie dziwią. Strome i śliskie podjazdy to dla nas znak, że rower wrzucamy na plecy i heja ! Dalej w górę na piechotę. Uroku wyprawie dodaje siarczysty deszcz, który wali na nas niemiłosiernie w rejonie tzw. Wzniesienia Marii. Cóż, nikt z nas nie spodziewał się takiego obrotu sprawy (przy tym niedzielnym obiadku), no, ale jak już cisnąć, to na całego. Błoto na twarzy podobno pomaga na cerę.
Nimbostratusy w końcu znikają za horyzontem, a my docieramy na wzgórze, zaraz przed stromym zjazdem do Doliny Radości. Naszym oczom ukazuje się parujący las - widok naprawdę niesamowity, który uświadamia mi, że warto było tu się wczołgać na dwóch kołach. Jak wynika z mapy niedaleko powinna znajdować się stara skocznia - szukam więc, już bez roweru, w gęstwinie jej śladów. Szuszon, przemoczony, czeka cierpliwie na dole, a ja błądzę, błądzę i nic - pod stopami tylko stroma góra, dookoła - młode drzewka. Wyraźnie zawiedziony wracam z powrotem i odjeżdżamy. Odbyta parę chwil później rozmowa z panem działkowiczem, tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że po obiekcie nic już nie zostało, choć jeszcze w latach 80-tych znajdowały się na wzniesieniu drewniane elementy skoczni.
Szkoda, że nikt nie zadbał o ochronę tej zabytkowej konstrukcji sportowej - byłaby to jedna z najciekawszych, bo nietypowych atrakcji turystycznych naszego regionu. Z kolei budowa skoczni narciarskiej, ale już w nowoczesnej formie (a takie pomysły się pojawiły), może okazać się szkodliwa dla ekosystemu Doliny Radości i słusznie, że władze TPK nie chcą na nią wyrazić zgody.
Co do czarnego Szlaku Wzgórz Szymbarskich to należy stwierdzić, iż tylko wyostrzyliśmy sobie na niego apetyt. Nota bene początki trasy winny nosić nazwę "Wzgórz Trójmiejskich", bo zanim się do Szymbarka dojedzie to łydy dwukrotnie zwiększają swoją objętość. Przebycie niewielkiego odcinka (raptem 12 km ze 121) do Oliwy było trudne, gdyż aura i nadmorskie wicherki znacznie skomplikowały sprawę. No ale cóż mogę teraz napisać... Przecież o to chodziło! W końcu nie należymy do osób, które po niedzielnym obiedzie lubią poleniuchować.

Galeria

4 komentarze:

  1. Pamiętam tą skocznię z lat 80. Był tam wtedy jeszcze drewniany rozbieg, ale później wszystko zdewastowano

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także, chodziłam tam jako dziecko z rodzicami na spacery. Dolina Radości to piękna okolica i wszelkie próby zbudowania tam skoczni mogą się źle skończyć. Zaraz pojawią sie tam śmieci po turystach i różne obiekty do zbijania kasy.

    OdpowiedzUsuń
  3. To ile zostawiliście tych szprych na trasie ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Na szczęście nasze szprychy są w komplecie, ale mijaliśmy "cmentarzyska" szprych po drodze ;). Trasa niełatwa o tej porze roku.

    OdpowiedzUsuń