wtorek, 7 czerwca 2011

Zdobywamy Malbork

Dosłownie do ostatniej minuty nie wiadomo było czy wycieczka dojdzie do skutku. Cały weekend niebo spowijały ciemne chmury, wiał wiatr a do tego według najświeższych prognoz w dzień wyjazdu miało padać. Słowem- nie był to najsposobniejszy dzień na wycieczkę. Ale nie takie rzeczy nam straszne. Podjęliśmy decyzje, że jedziemy i ruszyliśmy.
Pociąg Interregio z przedziałem na rowery ruszał z peronu w Gdyni Gł. o 8.50. Oczywiście jak się później okazało, przedział rowerowy różnił się od zwykłego tylko szerszymi drzwiami wejściowymi, więc i tak rowery trzymaliśmy pomiędzy siedzeniami. Do Pruszcza Gdańskiego dotarliśmy w ok. 30 min wypakowaliśmy rowery i rozpoczęliśmy właściwą część wycieczki.

Pierwszy odcinek drogi, aż do wsi Grabiny Zamek pozwolił nam szybko zrozumieć, czemu kraina ta nazywana jest „Małą Holandią”. Na całej trasie nie uświadczyliśmy żadnych wzniesień(Według przewodników większa część Żuław leży poniżej poziomu morza) a droga okazała się łatwa i spokojna. Aż po horyzont widać było malownicze przestrzenie my zaś jechaliśmy starą betonową drogą, wzdłuż jednego  z wielu kanałów przecinających tą krainę. Krótko mówiąc bajka. Na tym etapie wyprawy stwierdziliśmy, że takimi trasami można by było jeździć zawsze. Tutaj tez koleżanka Kasia narzuciła niezłe tempo, wiec ilekroć zwalnialiśmy w celu zrobienia zdjęcia trzeba było mocno cisnąć do przodu, aby ją dogonić.

Po dotarciu do wsi Grabiny Zamek, natrafiliśmy na pierwszy problem tak charakterystyczny dla tego rejonu. Okazało się, że naszą trasę przecina jeden z licznych tutaj kanałów a w okolicy nie widać przejścia. Z pomocą przyszedł oczywiście GPS, który okazał się bardzo przydatny podczas całej trasy. Nie mając dużego wyjścia ominęliśmy wieś szerokim łukiem i wróciliśmy na wyznaczoną trasę.

Na tym etapie wyprawy wszystkim dopisywał jeszcze humor. Ale to się szybko miało zmienić po przejechaniu wsi Trutnowy, gdzie chyba za bardzo zawierzyłem mapie z internetu.
Na polu kukurydzy
I zaczęło się. Czyli ostatnio dość charakterystyczne dla naszych wypraw odcinki specjalne dla osób poszukujących wrażeń. Pierwsze 200 metrów pokonaliśmy na przełaj przez polanę, tylko po to, aby dojechać do pola kukurydzy. GPS wskazywał, że musimy je przejechać i tak też zrobiliśmy. Po dotarciu na jego koniec okazało się, że trasa wiedze dalej, przez pole ziemniaków. Tu ziemia trochę bardziej nadawała się do jazdy(a w okolicy nie widać było właściciela), więc czym prędzej je przejechaliśmy i w końcu dotarliśmy do polnej drogi. Ledwie nastroje zdążyły się poprawić a tu okazało się, że po przejechaniu niecałych 100 metrów musimy skręcić w zarośniętą chaszczami drogę. No dobra, to już nie była droga, ale takie stwarzała pozory przez pierwsze 20 metrów. Potem było coraz gorzej i niektórym zamarzyła się maczeta pod choinkę. Trzeba było przebyć łącznie 1,5 km(częściowo prowadząc rower), aby w końcu dojechać do wsi Osice i dostać się na drogę asfaltową.
Ledwie wjechaliśmy na asfalt a na horyzoncie zamajaczyła sylwetka pierwszego domu podcieniowego, jaki udało nam się wypatrzeć. Z daleka robił naprawdę wspaniałe wrażenie(konstrukcja szkieletowa z drewna z charakterystycznym wielosłupowym podcieniem i wszystko w dobrym stanie). Po dojechaniu na miejsce okazało się, że to nowo postawiony budynek a na ścianie frontowej widnieje duża reklama firmy budowlanej. No cóż…

Po krótkiej przerwie w cieniu domu podcieniowego, ruszyliśmy w dalszą drogę do miejscowości Steblewo. Pierwsze historyczne wzmianki o miejscowości pochodzą z 1298 roku, więc czekało nas tu trochę atrakcji historycznych. Zwiedziliśmy więc m.in. ruiny kościoła gotyckiego z XIV wieku i w końcu mogliśmy zobaczyć prawdziwe Pommenonickie domy podcieniowe. Co ciekawe oba domy były zamieszkane i raczej nie dostępne dla turystów(pogoniła nas swora psów), więc zrobiliśmy kilka fotek i ruszyliśmy dalej.

Z Stablewa skierowaliśmy się do Tczewa. Niewątpliwą atrakcją była tu jazda wałami rzecznymi Wisły. Tutaj postanowiliśmy narzucić większe tempo, bo zamiast ubywać kilometrów ciągle nam ich przybywało( według licznika trasa wydłużyła się o 10 km). Do tego nad naszymi głowami zaczęły zbierać się coraz ciemniejsze chmury deszczowe. Do Tczewa dojechaliśmy o godzinie 13.00 po przejechaniu w sumie 40 km. Po krótkim odpoczynku przejechaliśmy przez zabytkowy most drogowy zbudowany w latach 1851–1857. Był on wówczas najdłuższym mostem w Europie. Most jest w dalszym ciągu używany i zrobił na nas niesamowite wrażenie(zdjęcie obok). Po jego przejechaniu i dotarciu na drugi brzeg Wisły, wyczerpały się baterie w moim urządzeniu GPS. Dlatego tak nalegałem, aby jechał z nami kolega Darek ;-), który miał(awaryjnie) swój własny GPS z wgraną trasą i mógł poprowadzić peleton dalej do celu. Dzięki Darek.

Odcinek pomiędzy Tczewem a Malborkiem pokonaliśmy głównie drogami asfaltowymi. Najgorsze było tu ostatnie 5 kilometrów przed Malborkiem, które musieliśmy przejechać ruchliwą drogą 22.

Na miejsce dojechaliśmy po godzinie 14.00. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy wjeżdżając do centrum Malborka było znalezienie miejsca gdzie moglibyśmy zjeść jakiś obiad. Tutaj z pomocą przyszedł Szymon, który był tu jakiś czas temu i doradził nam knajpę w na przycumowanej do brzegu Nogatu barce. Pomysł okazał się dobry. Mieliśmy widok na sam Zamek a obiad okazał się naprawdę smaczny i niedrogi.

Z pełnymi brzuchami i dobrym humorem ruszyliśmy na zamek. Tutaj oczywiście nie mogło się obyć bez sesji zdjęciowej z murami i basztami w tle. Cały zamek robił naprawdę duże wrażenie. W końcu jest to jeden z największych zachowanych zespołów gotyckiej architektury na świecie. Jednogłośnie podarowaliśmy sobie zwiedzanie jego od środka(podobno potrzeba na to 3 godzin). Tutaj stwierdziliśmy również, że nie wracamy rowerami do Tczewa (skąd mieli byśmy pociąg powrotny) a kończymy naszą wyprawę i wracamy pociągiem bezpośrednio z Malborka. To dało nam więcej czasu na zapoznanie się z historią samego zamku i na odpoczynek w cieniu murów.

Tak kończy się kolejna z naszych wypraw.
Nie będą się tu rozpisywał o historii zamku, ale chętnych do jej poznania odsyłam do niżej podanego linku.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_w_Malborku

linki: - galeria - mapa -

Pruszcz Gdański - Malbork at EveryTrail
EveryTrail - Find the best hikes in California and beyond