środa, 23 czerwca 2010
Gdańsk - Tczew (szlakiem Motławskim)
Jak wyczytać można na stronie PTTK istnieje odpowiednik tego szlaku dla wędrówek pieszych.. wiedzie on z dala od drogi, raczej wśród żuławskich łąk, co stanowi właśnie jego wyróżnik w stosunku do sz. rowerowego. Jak zwykle obawy budziła pogoda, która zazwyczaj na weekend się psuła.. ale nie tym razem.. =]
Atrakcje na szlaku, których udało nam się nie przeoczyć:
1. WIŚLINA - tu odwiedziliśmy cmentarz mennonicki oraz znajdującą się na jego terenie drewnianą dzwonnicę z 1792 roku. Oczywiście do 'zwiedzania' tylko z zewnątrz.
2. Wróblewo - najlepsze na tym szlaku miejsce na śniadanko, duża drewniana wiata, ławki, stoły, które pomieszczą większą ilość osób.
Na wyciągnięcie ręki mamy drewniany kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Maryi o konstrukcji szkieletowej, wypełniony murem ceglanym. Na przeciwko lekko po przekątnej bliżej nie zidentyfikowany, ale również ciekawy budynek. Niestety od tego miejsca do końca szlak w 90% wiedzie mocno uczęszczaną przez samochody drogą asfaltową.
3. Krzywe Koło - kościół filialny p.w. Znalezienia Krzyża Świętego, jednocześnie dobre miejsce na przerwę - są ławeczki, oczko wodne, zadbany wokół ogród..
4. Koźliny - kościół p.w. Matki Boskiej Różańcowej - nad wejściem widać herb Gdańska - cytując za PTTK, "w celu wyjaśnienia tej zagadki należy cofnąć się do drugiej połowy XVII wieku kiedy powstały te kościoły. W tamtym czasie Gdańsk był administratorem żuławskich parafii i miał prawo obsadzania proboszczy w tychże parafiach. Stąd też oznaczenie kościołów jako „podległych” Gdańskowi."
W dalszej drodze mijamy Obwodową Komisję Wyborczą nr 1 w Czatkowach, i wkrótce docieramy do Tczewa.. do odjazdu pociągu jak się okazuje mamy ponad 30min. Kto miał potrzebę za 2zł mógł oddać płyny, a kto potrzebował uzupełnić, to uzupełnił w znajdującym się w pobliżu sklepie spożywczym, który jeszcze udało nam się odwiedzić..
Wycieczka zakończona, jednak z tego miejsca swój bieg rozpoczynają kolejne szlaki jak Ziemi Tczewskiej, czy Kociewski.. w sam raz na kontynuację rozpoczętego kierunku.. ale gdzie uderzymy następnym razem sami nie wiemy.. pomysłów jest dużo.. :-)=
Trasa: Gdańsk - Wiślina - Wróblewo - Suchy Dąb - Krzywe Koło - Koźliny - Tczew;
łącznie ok. 40km
koszt dojazdu PKP wraz z rowerem:
Gdynia Redłowo - Gdańsk Gł. -> 5zł
Tczew - Gdynia Orłowo -> 10zł (bez groszy) - bezpośrednie połączenie
szlak został opisany na stronie PTTK - opis
Linki: - mapa - zdjęcia -
Gdańsk - Tczew (szlakiem Motławskim) at EveryTrail
Plan your trips with EveryTrail Mobile Travel Guides
sobota, 19 czerwca 2010
UWAGA! UWAGA! UWAGA!
wtorek, 15 czerwca 2010
Weekendowy wypad do Amsterdamu
Afrykańską sawanną włada lew, Górami Skalistymi niedźwiedź grizzly, a w Amsterdamie króluje rower.
No właśnie. Pierwszym naszym spostrzeżeniem po przybyciu na miejsce była nieprawdopodobna ilość rowerów. To niesamowite uczucie, kiedy prosto z dworca centralnego w Amsterdamie, wchodzi się na stare miasto i do hotelu idzie między stojącymi rowerami(zdj. obok). W Amsterdamie możesz zapomnieć o swoim samochodzie. Najlepiej przemieszczać się pieszo albo rowerem. My poruszaliśmy się pieszo.
Zatrzymaliśmy się w hotelu Downtown na obrzeżach centrum miasta. Na miejsce przybyliśmy o godz. 11.00 i jak się potem okazało o 5 godzin za wcześniej(klucz wydano nam dopiero o 15.00). Długo się, więc nie zastanawialiśmy i z torbami ruszyliśmy na poszukiwanie najbliższego coffyshopu. Znaleźliśmy go przy samym hotelu. I tak właśnie zaczął się nasz pierwszy dzień pobytu w Amsterdamie. Po wytypowaniu największego eksperta z pośród naszej piątki rozsiedliśmy się wygodnie na kanapach i chłonęliśmy atmosferę miejsca
Amsterdam to bez wątpienia miasto rowerów
Zazwyczaj ulice wyglądały tak: pas na jeden samochód, podobnie szeroka ścieżka rowerowa i wąska ścieżka dla pieszych. Przy próbie forsowania takiej ulicy trzeba było uważać na rowerzystów, którzy pojawiali się z nikąd i wymuszali pierwszeństwo gdzie tylko mogli(co dla nas pieszych było prawdziwym utrapieniem). Dało się też widzieć, że Holendrzy w zdecydowanej większości o swoje rowery nie dbają. Wiele z nich przypiętych do uchwytu czy poręczy na moście latami rdzewieje i zajmuje miejsce.
Z drugiej strony trzeba przyznać, że Holendrzy są bardzo pomysłowi w przerabianiu swoich rowerów i tak widziałem: rowery z skrzyniami z przodu do przewożenia dzieci oraz rower na ok. 20 osób(wyglądał jak autobus, tyle, że wszyscy pasażerowie siedzieli na czteroosobowych ławach i pedałowali).
Obok przestawiam zeskanowaną (trochę dobitą) stronę mapy z cennikiem sieci wypożyczalni klasycznych rowerów holenderskich.
Ogólne wrażenia: SUPER!!! Piękne kamienice, niezliczone kanały, rowery, rowery i jeszcze raz rowery oraz niesamowity klimat.
środa, 9 czerwca 2010
Krótka przerwa..
niestety w tym wieku człowiek wystarczy, że krzywo stanie i już noga w gips, do tego niedowidzi, niedosłyszy i się wpada na różne przedmioty, potem rower trzeba naprawiać.. ech..
wtorek, 8 czerwca 2010
Nierowerowa pocztówka z Egiptu
Nieco później dane mi było zrozumieć dlaczego Iwan miał przerażoną minę a moi kolejni rozmówcy zdecydowanie bardziej od roweru polecali lot w kosmos balonem. W Hurghadzie (całym Egipcie ?) nie funkcjonuje pojęcie kultury na drodze, ba, jakichkolwiek zasad w ruchu ulicznym! Tam samochody nie mają w nocy zapalonych świateł a zielone jest czerwone i na odwrót. Są za to dźwięczące w uszach wszechobecne klaksony i, zdecydowanie rzadziej, piski hamulców. Dróg rowerowych – brak, chodniki nie służą do chodzenia, a ulica to dżungla.
Drugą przyczyną braku rowerowego szaleństwa jest klimat. W ciągu dnia nie sposób wytrzymać na palącym słońcu stojąc, a co dopiero pedałując. Znośniej robi się wieczorem, ale wtedy ulice zapełniają się ludźmi i miasto tętni życiem, co skądinąd jest przyjemne, ale nie dla rowerzysty.
Lecz uwaga, jesteśmy w popularnym kurorcie - rządzi tu zatem zasada, iż klienta trzeba zdobyć za wszelką cenę. W związku z tym pomysłowi egipscy handlarze wymyślili inne zastosowanie dla dwóch kółek (patrz zdjęcie po lewej – reklama jednej z aptek).
Smutna to więc konstatacja dla zapalonego rowerzysty takiego jak ja – nadmorski Egipt to miejsce zjawiskowe i chciałoby się ze wszech sił zobaczyć je z siodełka rowerowego, czując na facjacie ciepły chamsin…