niedziela, 6 października 2013

Nocny wypad rowerowy do Bieszkowic


Wieczór tego dnia pozornie nie wróżył niczego niezwykłego. Jak co dzień, za oknami zapadał zmrok a napływające zimne powietrze po zmroku trochę zniechęcało do wychodzenia na zewnątrz.
Plan na ten wieczór miałem prosty. Położyć się wcześniej do łóżka i wyspać.
Jeden telefon zmienił wszystko.

 W trzy osoby (ja, Arek i Piotrek) postanowiliśmy wybrać się na dość spontaniczny wypad rowery po trójmiejskich lasach.
Dopompowaliśmy opony, zamontowaliśmy oświetlenie i o 20.30 ruszyliśmy przed siebie.

Trasa zaczęła się od dobrej rozgrzewki czyli podjazdu z centrum Gdyni na Witomino. Po monotonnej pół godzinnej jeździe dotarliśmy do ul.Sosnowej, gdzie odbiliśmy do lasu w kierunku Bieszkowic.
Trzy oświetlone rowery, pusta leśna droga i raz po raz przebiegające przez nią zwierzęta pozostawiające nas po chwili sam na sam z nocą. Mocne oświetlenie rowerowe w połączeniu z rozłożystymi gałęziami drzew tworzyło niesamowity spektakl kukiełkowy. Na mijanych raz po raz polankach wstawały, białawe, przejrzyste, lewo widzialne mgły. Czołgając się smugami, kłębami okręcały się dokoła zarośli. Zimny powiew wilgoci miesił nas swymi mackami, aby dalej tłuc się po dnie polan w oczekiwaniu na kolejnych niczego nie spodziewających się przybyszów.

Do Bieszkowic zajechaliśmy około 23.00. Krótka przerwa nad pobliskim jeziorem Zawiad dostarczyła niesamowitych wrażeń. Niebo na jeziorem pełne było gwiazd, z górującą na nami wstęgą drogi Mlecznej. W ciemnym jeziorze księżyc lekko falował. Raz po raz niebo przecinała spadająca gwiazda. Postój trwał ok 20 min. Krótka regeneracja sił i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Po 20 km jazdy przez las dojechaliśmy do Łężyc i zaczęliśmy powoli kierować się w stronę Rumii. Powietrze  roiło się od odgłosów świerszczy zamieszkujących pobliskie przydrożne pola . W połączeniu z gwiazdami, równym asfaltem i przyjemnym delikatnym wiatrem dawało to idealne warunki do jazdy rowerem.  

Sam przejazd z Rumii do Gdyni był już tylko formalnością. Była północ a miasto powoli kładło się do snu. Na ulicach zamierał ruch a światła na wystawach sklepowych już pogasły. Wokół nas była cisza. Jedynie lekki nocny wiatr mknął wraz z nami wąskimi chodnikami.
Droga powrotna zajęła nam ok. godziny czasu zaś cały wypad zakończył się o 1.00 w nocy.

Łącznie przejechaliśmy 50 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz