Wyglądało na to, że tego dnia wszystko sprzysięgło się przeciwko nam a jakieś nieznane siły rządzące światem nie chciały dopuścić nas do swoich tajemnic i... zesłały na Wybrzeże ulewę, sypnęły piachem w rowerowe zębatki i dały solidnie błotem po oczach. A propos, odkryłem (!) fajny (!) sposób dla śpieszących się, spragnionych rowerzystów: otóż przednie koło bez błotnika, jadąc po kałużach wyrzuca wodę do góry niczym fontanna - odpowiedni ruch głową do przodu wraz z wysunięciem otwartej jamy gębowej wypełnia po brzegi buzię taką "deszczówką"...
No, ale dosyć tych teorii spiskowych (wystarczająco dużo ich dookoła) i przejdźmy do rzeczy. Ta wyprawa była dla nas świetną zabawą, trochę jak z powieści Bahdaja czy Nienackiego próbą odkrywania tego co nieznane i niewidoczne dla innych "niewtajemniczonych" (profanów jakby zapewne rzekł wolnomularz).
Początki działalności masonów w Gdańsku sięgają XVIII wieku. Do 20 lóż należało ok. 2% mieszkańców miasta (5 tyś. osób). Zasiadali w nich urzędnicy, politycy, przedstawiciele finansjery i wojska. Wraz z nadejściem nazistowskiego totalitaryzmu, na mocy decyzji administracyjnych oficjalnie zakazano działalności wolnomularzom. Pytanie, czy loże funkcjonują obecnie w Gdańsku pozostaje otwarte...
Sami masoni określają siebie jako ludzi miłujących prawdę, piękno i dobro, za cel stawiają sobie humanistyczne doskonalenie jednostki i społeczeństw. Wierzą, że praca jest podstawową powinnością człowieka. Organizują się w loże, posługują się bogatą symboliką, obrzędowością i systemem wtajemniczeń, tzw. rytów. Masoneria jest różnorodna, istnieje wiele jej odłamów i struktur wewnętrznych (tzw. obediencji). W świadomości społecznej funkcjonuje jako organizacja tajna (sami członkowie bractw jednak temu zaprzeczają), wręcz złowieszcza, z tego powodów narosło wokół niej wiele kontrowersji i niechęci, przypisywano jej niejednokrotnie zakulisowe działania i wpływanie w ten sposób na losy świata. Brało się to zapewne również stąd, iż wielu "wielkich" w historii zasiadało w lożach, wyznając filozofię wolnomularską, np. Mozart, Monteskiusz, Voltaire, Goethe, Washington, Mickiewicz, Fredro, Narutowicz, na przestrzeni dziejów masonami byli (i są) królowie, prezydenci, pisarze, malarze czy aktorzy.
Poszukiwanie wolnomularskich znaków rozpoczęliśmy od ul. Sobótki 15 we Wrzeszczu: wysoko, pod lasem popada w ruinę dawna siedziba lóż "Zur Kette an der Weichsel” i „Zum Drei Säule” działających na przełomie lat 20 i 30 XX wieku. Teren jest ochraniany o czym miałem okazję przekonać się próbując tam z aparatem wytropić jakąś wielką tajemnicę. Starszy pan w uniformie i jego wierny pies byli jednak na tyle mili, że oszczędzili mi pobytu na pobliskiej komendzie (dzięki!). Wspomnę tylko, że budynek, częściowo skryty za drzewami robi bardzo enigmatyczne wrażenie...
Następnie ruszyliśmy na teren Politechniki Gdańskiej: to prawdziwe skupisko masońskiej symboliki, począwszy od cyrkli na budynku głównego gmachu, po wmurowane kompasy, kielnie i pszczoły. Potem była ulica Własna Strzecha 15a, obecnie budynek PG a dawniej siedziba loży „Zum siegenden Licht” w latach 1921-1933 i na rogu Al. Zwycięstwa i Tuwima dom z narożnym zdobieniem i masońskim cyrklem pośrodku. Na Ogarnej 27 odwiedziliśmy dawną siedzibę loży „Gedania Loge nr 3 der Prowinz Westpreussen”(1899-1916) i niedaleko od tego miejsca siedzibę loży "Zur Kette an der Weichsel" przy ulicy Chlebnickiej 16 (obecnie Dom Studencki ASP). Z kolei w okolicach ulicy Nowe Ogrody mieściła się niegdyś siedziba loży "Eugenia" (w 2008 natrafiono na jej fragmenty podczas prowadzenia prac budowlanych). Prawdziwą perełkę zostawiliśmy sobie jednak na koniec: dość pokaźne malowidła w bramie kamienicy na ul. Ułańskiej 11, a na nich cedr libański (wg masonów symbol wieczności), słońce, cyrkiel i zapewne inne niedostrzeżone okiem profana symbole.
Wycieczkę polecamy nie tylko tym, którzy wierzą, że masoni rządzą światem i chcą się w tym utwierdzić, ale przede wszystkim odkrywcom tajemnic bogatej historii Gdańska.
Po opisanych powyżej doświadczeniach sam przyłapuję się na tym, że każdy ornament oglądam teraz ze wszystkich możliwych stron doszukując się w nim alegorii czy ukrytych znaków - zajęcie fascynujące.
Podczas pisania powyższej relacji korzystałem m.in. z informacji dostępnych na stronach:
www.dawneloze.blogspot.com
www.wolnomularstwo.pl
linki: -Galeria-
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak, oni rzeczywiście wszędzie są ! hehehe. Fajny pomysł na wyprawę, pewnie przednio się bawiliście szukając zagadek
OdpowiedzUsuń